Seria Custom Gun cieszy się wśród naszych czytelników sporą popularnością, z tym większą przyjemnością prezentujemy kolejną niezwykłą jednostkę z tej serii. Dziś na warsztat wzięliśmy amerykańską firmę Ruger oraz jej produkt - karabin samopowtarzalny Ruger SFAR w wersji, a jakże - Custom. Jak to w naszej serii bywa, broń jest już po znacznych modyfikacjach, o których po kolei opowiemy. Zmiany miały jak zawsze swój cel, który prezentuje się finalnie bardzo okazale, ale dodać wypada, że już fabryczny komplet oferuje nam całkiem sporo. Co sprawia, że jednostka ta wyraźnie wyróżnia się na tle innych karabinów AR?
Bez wątpienia kaliber. Jest nim 7,62 x 51 mm NATO oraz cywilny odpowiednik .308 Win. Mocny nabój, potrafiący (w zależności od rodzaju amunicji) generować nawet ponad 3500 J. To sporo. I od razu też wiadomo, że nie jest to zatem AR15, pomimo dość zbliżonego doń wyglądu, gdyż AR15 zasilane są na nabój pośredni (typowo to 5,56 x 45 mm NATO lub .223 Rem). Czyżby był to zatem AR10, przeznaczony do kalibru karabinowego .308 Win? Otóż nie, Ruger SFAR jest od typowego AR10 zarówno mniejszy jak i lżejszy.
Zresztą porównajmy go z typowym (co do wielkości, a nie koniecznie rodzaju działania) karabinem AR10. Na zdjęciu poniżej mamy u dołu Rugera SFAR a na górze H&K MR308 A3-28, czyli AR10 od Heckler&Koch zbudowany na systemie krótkiego skoku tłoka. Czyli nie koniecznie tak typowo jak to ma miejsce w AR10 (gdzie mamy bezpośrednie działanie gazów na zespół ruchomy), jednak co do budowy zewnętrznej jak i wymiarów, to typowy AR10.
Jak widać zarówno łoże przednie (handguard) oraz reciever (czyli komora spustowa, nabojowa i gniazdo magazynka) są większe i masywniejsze niż w Rugerze. Sam Ruger SFAR przy karabinie AR10 wydaje się być bardziej karabinkiem AR15. Dużo delikatniejsze łoże, kompaktowe wymiary - i jedynie gniazdo magazynka świadczy o tym, że jednak nie jest to typowy AR15.
Poniżej porównujemy Rugera SFAR z typowym karabinkiem AR15, w tym wypadku z karabinkiem Aero Precision M4E1 Pro z lufą 14,5 cala. Mamy podobną średnicę łoża przedniego, choć w przypadku Rugera jest ono nieco większe. W Rugerze jest też dłuższe, ale wynika to z dłuższej lufy (16 cali) niż w karabinku Aero Precision.
Za to zdecydowanie widać różnicę w wielkości gniazda magazynka. Co jest oczywiste, przy korzystaniu z było, nie było - większej i mocniejszej amunicji. Czym zatem jest karabin Ruger SFAR? Wiele wyjaśnia już rozwinięcie akronimu jakim jest jego nazwa. SAFR to bowiem skrót od słów: Small Frame Autoloading Rifle, czyli samopowtarzalny karabin o małym (choć właściwiej byłoby użyć słowa: zmniejszonym) szkielecie.
Ruger chciał bowiem uzyskać karabin tak kompaktowy i lekki jak AR-15, ale zasilany mocnym nabojem karabinowym .308 Win / 7.62x51 mm NATO. W tym celu dopasował reciever od AR15 zwiększając go w części obejmującej gniazdo magazynka, pozostawiając długość całości jak w AR15. Wymusiło to przesunięcie nieco chwytu do tyłu i wystawanie tylnej części chwytu poza sam szkielet. Aby nie raziło to i zarazem nie przeszkadzało, Ruger zastosował tylną płytkę (end plate) zamiast płaskiej, powiększoną, o grubości ok 1 cm z umieszczonym w niej portem QD.
Zachowanie tej samej długości komory zamkowej, pozwala na np. wymienne używanie dźwigni przeładowania od AR15. I jest to bardzo dobra wiadomość, gdyż tych akcesoriów jest na rynku olbrzymi wybór, w odróżnieniu od dźwigni przeładowania do AR10, co wynika z faktu, iż AR10 nie posiada takiego standardu budowy (mil-spec) jak AR15, i praktycznie każdy producent robi ten element zupełnie inaczej, o różnej długości, co uniemożliwia swobodny dobór dźwigni przeładowania w większości karabinów AR10. Tu jak widać nie jest to żadnym problemem.
Dzięki tym zabiegom udało się uzyskać wagę całej broni na poziomie 3,01 kg (dla wersji z lufą 16 cali), czyli tyle ile waży większość AR15 z lufą 16 calową. Dla porównania typowy AR10 z lufą o tej długości nie dość, że jest większy, to waży ok 4,5 - 5 kg. Spora różnica. Zmniejszenie wagi w przypadku tak mocnego kalibru jak .308 Win / 7,62x51 mm NATO ma jednak swoją wadę - spory odrzut. Ruger z jednej strony fabrycznie zadbał o jego częściowe zmniejszenie, przez montaż skutecznego, dwu-komorowego kompensatora.
Ażeby odrzut zredukować jeszcze bardziej, praktycznie od razu wymieniona została kolba. Fabrycznie montowana kolba Magpula (swoją droga bardzo dobra), została zamieniona na kolbę Fab Defense model GL-Core Impact. Jest to nowość, której premiera miała miejsce w 2023 roku. Zastąpiła ona w ofercie FAB Defense kolbę GL-Shock, która była pierwszą tego typu kolbą (z systemem redukcji odrzutu). Nowoczesna kolba GL-Core Impact posiada 3-stopniową regulację redukcji odrzutu i system montażu pozwalający na jej zamocowanie zarówno na prowadnicach typu Mil-Spec jak i Commercial.
Z kompensatorem oraz nową kolbą Fab Defense GL-Core Impact, mocny odrzut zamienia się w dość łatwe do opanowania, mocniejsze pchnięcie. Jest to spora różnica, którą trzeba poczuć, aby zrozumieć jaką pracę wykonuje tu system redukcji odrzutu. Kolejny element zmian jest dość typowy - chwyt na Fab Defense AGR-43. To chwyt, który pojawia się na większości naszych customowych jednostek. I nie bez kozery - idealny profil, świetna tekstura oraz gumowa powłoka zapewniają pewny chwyt.
Sam chwyt pistoletowy posiada też zamykany, szczelny schowek, który idealnie przydaje się na zapasowe baterie do kolimatorów czy latarki. Chwyt ten występuje w kilku odmianach, np. w wersji AGR-47 przeznaczonym do karabinków AK/ AKM 47. W nieco zmienionej wersji (z krótszą ostrogą) montowany jest też jako fabryczne wyposażenia karabinów Tikka T3X A1 Tac, co świadczy o jego zaletach, również jako element karabinu precyzyjnego.
Spora ostroga (beavertail zwany też bobrzym ogonem) poprawiająca chwyt, w tym wypadku znacząco wystawała poza i tak już fabrycznie powiększoną tylną płytkę. Zatem i ten element należało zmienić. W miejsce fabrycznego rozwiązania Rugera, trafiła płytka końcowa od Strike Inustries, jeszcze większa i również z portem QD do zaczepu pasa. W komplecie otrzymujemy też powiększoną i bardzo ciekawie wyglądającą nakrętkę kontrującą prowadnicy (castlenut). Całość sprawdza się rewelacyjnie i wygląda równie dobrze.
Jak już wspomnieliśmy, budowa recievera pozwala na łatwą zmianę dźwigni przeładowania, np. na obustronną, a więc dużo bardziej wygodną niż standardowa dźwignia Mil-Spec. Tu trafiła znana i popularna dźwignia od Aero Precision, czyli model Breach. Niezawodna i bardzo wygodna, jak dla nas wręcz must-have przy tego typu zmianach.
Jeśli mówimy o obustronnych manipulatorach, nie może na pokładzie naszej broni zabraknąć obustronnego bezpiecznika (czyli selektora). Tu na próbę trafił selektor od amerykańskiej firmy UTG. Trafił i już został, gdyż pomimo dość niskiej ceny okazał się wyjątkowo dobrym i ergonomicznym wyborem. Z prawej strony jest on mniejszy, aby nie przeszkadzał w pracy na spuście, a jego montaż ma też tą zaletę, że może służyć jako półka pod kciuk (thumbrest) w przypadku strzelań precyzyjnych, tzw. „małpim chwytem”, czyli z kciukiem z tej samej strony co palec strzelający.
Takie ułożenie kciuka pozwala na lepszą separację palca strzelającego (wskazującego) a tym samym na lepszą pracę na spuście. A skoro już o spuście mowa… to kolejny element, który został w Rugerze wymieniony. Oryginalnie montowany jest spust całkiem niezły (Ruger Elite), zresztą trafił on do innego naszego customowego karabinka, a mianowicie POF Rebel w .22 LR (był już on opisywany w naszym cyklu), gdzie zastąpił spust typowo Mil-Specowy. W Rugerze zawitał natomiast dwu-oporowy spust Triggertech Duty o łącznym oporze 3,5 funta.
Jest to ciekawy spust umożliwiający zarówno strzelanie dynamiczne jak i precyzyjne, będąc jednocześnie bezpiecznym przy wykorzystaniu bojowym / służbowym. Takie połączenie wielu cech wydaje się wręcz niemożliwe, a jednak Triggertechowi się to udało. Są co prawda lepsze spusty precyzyjne, lepsze spusty do dynamiki, czy dużo cięższe służbowe, ale tylko Triggertech umiejętnie łączy wszystkie te cechy w jeden, sprawnie działający mechanizm. Idealny kompromis. Do tego w bardzo przyzwoitej cenie. I już widać kolejną zmianę - dźwignia B.A.D. Lever od Magpula.
Mocowana na typową „paletkę”, czyli dźwignię zwalniania blokady zamka, z jednej strony zwiększa powierzchnię tej dźwigni, a z drugiej pozwala na obustronną jej obsługę. Bardzo ułatwia to przede wszystkim blokadę zamka palcem strzelającym, gdy chcemy pokazać broń do kontroli. Bardzo przydatne w sporcie, nie koniecznie w rozwiązaniach bojowych. Wymaga też pewnej wprawy i czujności, aby „zrzucając” zamek palcem wskazującym, nie zsunął się od od razu na spust.
Wybór przez nas Rugera SFAR powodowany był chęcią stworzenia współczesnej, nowoczesnej wersji karabinu wg koncepcji płk. Jeffa Coopera, który opracował założenia karabinu patrolowego, survivalowego, opartego o kaliber .308 Win / 7,62 x 51 mm, z lufą 16 cali, ważącego ok 3 kg, posiadającego optykę o długiej odległości od oka i chowany dwójnóg. I choć preferował on karabiny powtarzalne, nie wykluczał użycia samopowtarzalnej broni o ile będzie skutecznie niezawodna. Ruger spełnia te warunki. A co z bipodem?
Jest… ukryty w chwycie przednim. Aby ograniczyć masę całego zestawu, a jednocześnie zapewnić mu maksymalną funkcjonalność, użyliśmy chwytu przedniego Strike Industries, którhy zapewnia oparcie dłoni wspierającej przy kątowym chwycie łoża przedniego, a zarazem ma mały lecz bardzo stabilny, wysuwany dwójnóg w swoim wnętrzu.
Dwójnóg pozwala na oddanie skutecznego i celnego strzału na dalszym dystansie, co przy kalibrze .308 Win jakim zasilany jest Ruger SFAR, możliwe jest na dystansie do ok 800 m. Skuteczny dystans określa zarówno energia pocisku na danym dystansie jak i powtarzalność strzału. Ta ostatnia jest dość łatwa do obliczenia (np. przy wykorzystaniu kalkulatora balistycznego) w zakresie, w którym pocisk ma cały czas prędkość naddźwiękową (lub cały czas poddźwiękową dla amunicji typu subsonic, choć oczywiście na dużo krótszych dystansach).
Moment przekroczenia bariery dźwięku jest nieprzewidywalny co do zmian trajektorii lotu pocisku i najczęściej ten właśnie moment ogranicza nam skuteczny zasięg danej amunicji. Co do skuteczności strzału, to elementem obowiązkowym do jego osiągnięcia są właściwe i dobre przyrządy celownicze. Tu na pokładzie mamy ich aż dwa typy. Na krótki dystans z bocznym montażem mamy kolimator Frenzy od Vector Optics. Pozwala on na szybkie i skuteczne celowanie z dowolną odległością od oka. Co spełnia jeden z ważnych postulatów Jeffa Coopera.
Podstawowym celownikiem jest zaś luneta celownicza amerykańskiej firmy Primary Arms, model SLX 4-16x44. Kompaktowa o bardzo użytecznym zakresie powiększeń, a co najważniejsze z kapitalną siatką HUD-DMR pozwalającą na szybką ocenę odległości na dystansie do 1000 m, przez pomiar wysokości człowieka, szerokości barków czy średnicy głowy, lub podobny pomiar rzeczy czy zwierząt o podobnej wielkości. I oddanie strzału z korektą na siatce celowniczej, bez potrzeby zmian ustawień na bębnach. Czyli mówiąc krótko - szybko i skutecznie.
Ze względu na charakter broni, trafiła na wyposażenie jeszcze latarka, taka jak montowana na każdym z tego typu naszych zestawów, czyli Surefire Scout z wyłącznikiem żelowym (chwilowym) mocowanym do łoża przedniego przez adapter M-Lok od Magpula. Osłony łoża to świetny produkt amerykańskiej firmy BCM.
W każdym z naszych blogów dotyczących broni, pokazujemy jak rozłożyć daną jednostkę do czyszczenia i serwisu. Tak jest i tym razem. Po sprawdzeniu czy broń jest rozładowana i bez magazynka, wciskamy dwa piny z lewej strony karabinu.
Następnie z prawej strony, wyciągamy na maksymalną odległość główki kończące te dwa piny. Ponieważ są one blokowane, nie ma obawy iż nam wypadną i się zgubią. Po ich wyciągnięciu na maksymalną odległość, bez problemu oddzielamy górną część karabinu (czyli tzw. upper) od dolnej (tzw. lower).
Z górnej części (upper) wyciągamy dźwignię przeładowania wraz z zespołem ruchomym zamka (BCG - bolt carrier group).
Sam zespół ruchomy zamka (BCG) jest wykonany z bardzo dużą precyzją i pokryty warstwą zmniejszającą tarcie. Po wyczyszczeniu do prawidłowego działania wystarczy po kropli smaru w newralgiczne punkty, jednak zdecydowanie nie przesadzamy ze smarowaniem.
Po wyjęciu BCG bez problemu wyjmujemy dźwignię przeładowania. Elementy w których szybciej schodzi powłoka, ze względu na tarcie, warto nasmarować kropelką oleju. Tak jak w przypadku BCG, dajemy jedynie minimalną ilość, tworzącą tzw. olejowy film.
Po wyjęciu części ruchomych, mamy bardzo dobry dostęp do komory zamkowej, nabojowej i samej lufy - czyli czas rozpocząć czyszczenie tych elementów :-)
W dolnej części szkieletu (lower) mamy równie bezproblemowy dostęp do gniazda magazynka, komory spustowej, zespołu spustu oraz do bufora i sprężyny oporopowrotnej, schowanych w prowadnicy kolby. Aby je wyciągnąć należy nacisnąć mały pin blokujący bufor.
Teraz czeka nas jeszcze rozłożenie zespołu ruchomego zamka - zaczynamy od wyciągnięcia z prawej strony zatyczki blokującej iglicę.
Teraz wyjmujemy iglicę. Tu ważna uwaga - po wyczyszczeniu iglicy, wycieramy ją czystą szmatką do sucha i NIE SMARUJEMY. Iglica ma być sucha jak pieprz ;-) co jest niezbędne do jej prawidłowego i długotrwałego działania.
Przekręcamy zamek i wyjmujemy krzywkę ustalającą zamka a potem sam zamek. I mamy nasz karabinek rozłożony do typowego czyszczenia. Całość składamy w odwrotnej kolejności. Jak często czyścimy broń? O tym pisaliśmy już w jednym z naszych blogów - zapraszamy zatem do zerknięcia i przeczytania co i jak często czyścimy. Mamy nadzieję, że Ruger SFAR zaciekawił Was tak bardzo jak i nas i być może będzie on dla Was natchnieniem do własnych zmian i nowych zakupów, po które serdecznie zapraszamy do naszego sklepu :-)