NIe wiemy jak Wy, ale my bardzo lubimy wyjątkowe jednostki w bocznym zapłonie. Dają dużo frajdy, potrafią wiele a koszt amunicji, związany z zabawą i treningiem nimi jest stosunkowo niewielki. Dlatego też z przyjemnością przedstawiamy Wam bohatera dzisiejszego odcinka: karabin bocznego zapłonu Savage Mark II FVT, z precyzyjną, kutą na zimno, 21 calową - varmintową lufą.
Mark II to już druga generacja tego niezwykle udanego karabinu występującego w wielu odmianach. Model FVT oprócz precyzyjnej lufy o grubym profilu, posiada w standardzie doskonały, regulowany spust Accu Trigger oraz precyzyjne przyrządy celownicze: tunelową muszkę o wymiennych insertach oraz mikrometrycznie regulowaną szczerbinę z blokadą ustawień. Idealne przyrządy do ultra precyzyjnego strzelania. Zatem w standardzie otrzymujemy całkiem sporo. A czy może być lepiej? Zawsze! :-)
Możemy bowiem uczynić ten karabinek jeszcze bardziej uniwersalną bronią, którą wykorzystamy w wielu konkurencjach. A poza nimi dostarczy nam równie wiele frajdy. I to nawet na dłuższym dystansie. W końcu dlaczego by nie? Przy tak doskonałej lufie i systemie spustowym, aż grzechem byłoby nie wykorzystać potencjału tej broni w szerszym zakresie.
Zatem, może… optyka celownicza? Super pomysł, byleby nie rezygnować z możliwości strzelania przyrządami mechanicznymi. W końcu są wysokiej klasy. A jak już luneta, to przydałaby się i regulowana baka policzkowa dla lepszego składu. Drugi, zapasowy magazynek też nie byłby złym pomysłem, skoro producent zapewnia nam tylko jeden w komplecie…
Do kompletu dorzućmy jeszcze solidny dwójnóg (wiadomo - jak optyka to przydałaby się bardziej stabilna pozycja) a i w tylnej części regulowany monopod też nie byłby złym pomysłem. Do tego jeszcze pas nośny z możliwością szybkiego wypięcia. Osłonę lunety, pokrowiec… Może jeszcze jakiś prosty dalmierz laserowy. W końcu przy takim zestawie warto pokusić się o dłuższy dystans. Choćby do nauki wpływu wiatru na tor lotu pocisku, który będzie już zauważalny nawet na dystansie 100m dla tak lekkiego pocisku.
Zacznijmy jednak od tego co już mamy na pokładzie. Z przodu świetna muszka tunelowa z wymiennymi insertami. Klasyka strzelectwa sportowego, a zarazem najlepsze z możliwych rozwiązań, przy strzelaniu z przyrządami mechanicznymi. W komplecie mamy zestaw insertów, które dobieramy w zależności od naszej tarczy i własnych preferencji.
Z tyłu - precyzyjny, mikrometrycznie regulowany przeziernik od Williamsa - potentata w produkcji takich przyrządów do wszelkiej rodzaju borni palnej. Idealna para wraz z muszką tunelową. Duża, wymienna przesłona zapewnia perfekcyjne skupienie się wyłącznie na celu. Po ustawieniu przyrządów możemy je zablokować, tak aby nie przestawiły nam się przypadkiem.
Służą do tego trzy śruby: dwie w tylnej części (jedna odpowiada za blokadę regulacji nawiewu, druga za blokadę regulacji elewacji). Dodatkowo regulacja elewacji ma trzecią śrubę, blokującą szynę po której przesuwa się w pionie cały przeziernik.
Aby móc zamontować lunetę celowniczą musimy zacząć od zakupu i montażu szyny Picatinny. Tę na szczęście dostaniemy bez problemu, o co zadbał importer Savage’a. Solidnie wykonana i nie najtańsza. Ale cóż… jeśli ma być precyzyjnie…Szyna ląduje na zamku. Śruby oczywiście zabezpieczamy Loctitem i dokręcamy z odpowiednią siłą kluczem dynamometrycznym.
Teraz czas na montaż. I to nie byle jaki. Musi on umożliwiać korzystanie zarówno z lunety jak i z mechanicznych przyrządów celowniczych. Ten typ montażu określany jest mianem See-Thru, czyli dosłownie umożliwiającym „widzenie przez” (przez montaż). Odpowiada za to specjalna konstrukcja, ze sporym prześwitem pod pierścieniami montażowymi,
Jedyny dostępny w Polsce montaż tego typu to See-Thru Leupolda. Niestety w USA też nie ma w tym zakresie zbyt dużego wyboru. Poza tym, zarówno ten montaż, jak i większość innych tego rodzaju, przystosowanych jest pod optykę z tubusem 1-cala (25,4 mm), co trochę ogranicza nasz wybór. Cóż… nikt nie mówił, że będzie lekko i prosto ;-)
W naszym wypadku wybór padł na lunetę Bushnell AR-Optics 4.5-18x40 Wind Hold, z taktycznymi wieżyczkami, boczną regulacją błędu paralaksy oraz składaną dźwigienką od pokrętła zmiany powiększenia. Ważna byłą też możliwie najmniejsza średnica obiektywu, aby nie zasłaniała nam widoku przyrządów mechanicznych.
Efekt wypadł rewelacyjnie, choć co do montażu musieliśmy użyć małego tricku - i „zużyć” aż dwa montaże, w celu wykorzystania pierścieni od montażu, do podwyższenia miejsca mocowania lunety. Całość również dokręcona kluczem dynamometrycznym z kapką Loctite na każdej ze śrub. Na boczny zapłon wystarczy, w większym takie rozwiązanie niestety nie sprawdziłoby się.
Na lunetę trafia jeszcze poziomiczka - przyda się do strzelania na dalsze dystanse, do idealnego wypoziomowania karabinu, co ma znaczenie przy dokonywaniu poprawek na wieżyczkach. Tak aby pion był faktycznie pionem a nawiew, nawiewem. Sprawdzenie i… z obu systemów widoczność idealna. Nic nie przeszkadza, można śmiało korzystać zarówno z przyrządów mechanicznych jak i z lunety.
Działamy zatem dalej. Na przód trafia dwójnóg w Aquarius będący bardzo udaną kopią Harrisa. Dla kompaktowości jego montażu usuwamy bączek z osady, a z bipodu system mocowania na niego, i w miejscu bączka mocujemy go na śrubę. Całość zajmuje dużo mniej miejsca, a dodatkowo jest solidniej zamocowany.
Jak mało miejsca zajmuje nasz dwójnóg po jego złożeniu widać na powyższym zdjęciu. Łatwiej do przenoszenia, lżej a przy okazji zyskujemy na jego stabilności. Same plusy.
Po takim zamocowaniu dwójnogu możemy wykorzystać belkę rozporową do mocowania pasa nośnego, co pokażemy nieco później. Jest to kolejna korzyść z takiego zamocowania bipodu.
Z tyłu, pod kolbą dorzuciliśmy polimerową szynę Picatinny, dostosowaną kształtem spodu do kolby. Na niej zamontowany został zaczep do pasa nośnego oraz zyskaliśmy miejsce do montażu monopodu - dodatkowej, regulowanej podpory w tylnej części broni.
Monopod możemy szybko zamontować na szynie dzięki temu, że wyposażony jest w system QD - szybkiego montażu i demontażu. Zdjęcie monopodu z szyny zajmuje sekundę. Tak samo jego ponowne nałożenie.
Monopod posiada możliwość mikrometrycznej regulacji, dzięki wbudowanej śrubie i specjalnej nożce, ułatwiającej regulację nawet gdy całość jest już pod ciężarem broni. Proste i skuteczne rozwiązanie pozwalające zwiększyć stabilność całego zestawu.
Kolejna z modyfikacji to regulowana baka. Niezbędna dla uzyskania prawidłowego składu przy strzelaniu precyzyjnym, szczególnie przy dość wysokim montażu lunety (ze względu na korzystanie z obu systemów celowniczych).
Baka policzkowa została wykonana z Kydexu - termoplastycznego tworzywa, które możemy dość łatwo wyciąć Dremelem, a następnie podgrzewając nagrzewnicą uzyskać odpowiedni kształt, w tym wypadku dopasowany dodatkowo do kształtu kolby. Tekstura materiału jest praktycznie identyczna jak tekstura osady, co sprawia, że baka wygląda na fabryczną.
Laserowy grawer starego i nowego logo Savage dodaje dodatkowego sznytu. Górna część pokryta jest gumową pianką samoprzylepną, dla większego komfortu użytkowania. Pianka jest odporna na oleje, tak samo jak Kydex.
System regulacji opiera się na dwóch śrubach ze stalowymi nakrętkami. Całość działa wyśmienicie. Regulacja jest prosta, szybka i niezawodna. Dokręcenie świetnie trzyma bakę. W dolnej części uzyskujemy perfekcyjny skład do przyrządów mechanicznych, a w górnej do optyki. Zero kompromisów! :-)
Dopasowanie baki do kolby jest idealne, dzięki czemu niezależnie czy znajduje się ona w dolnym czy w górnym położeniu, to zawsze ściśle przylega do kolby. Nic to nie ma prawa odstawać.
Na powyższym zdjęciu widać jak baka „obejmuje” kolbę. Widoczna jest również dolna szyna Picatinny z zamocowanym uchem do montażu pasa nośnego.
Pas nośny posiada szybkie złącza pewnie trzymające go w miejscu montażu, a jednocześnie pozwalające na szybkie jego zdjęcie. Możemy również wypiąć pas klamrą umieszczoną miecow wyżej. Widać tu również dodatkowo ucho na pasie. Możemy szybko bowiem przekształcić ten pas z systemu montażu dwu-punktowego, na jedno-punktowy. Choć w tym wypadku nie ma to większego znaczenia.
Od przodu pas montujemy do dwójnogu. Dlaczego warto mieć pas nośny? Nie służy on tylko do noszenia broni. Odpowiednio go trzymając, możemy zwiększyć stabilność naszego zestawu, przy strzelaniu „z ręki”, owijając przednią część pasa wokół dłoni wspierającej. W ten sposób możemy strzelać zarówno z pozycji leżącej, siedzącej, klęczącej czy stojącej.
Mamy zatem skompletowany cały nasz customowy karabinek. Dorzucamy do niego jeszcze prosty cyfrowy, laserowy dalmierz, pozwalający nam na pomiar odległości do 400m - czyli w zupełności wystarczający dla karabinu w kalibrze .22 LR…
…oraz gustowny pokrowiec, w którym będziemy nasz karabin transportować pomiędzy szafą S1 a strzelnicą. Lub odwrotnie. Zapewniamy Was, że na strzelnicy zabawy z nim co nie miara. A jak szybko kończy się amunicja…ho, ho - całe szczęście, że w jego wypadku jest taka tania :-)