Jedna z najbardziej dziś znanych firm z branży zbrojeniowej - niemiecka Heckler & Koch, miała zawiłą historię. Jej początek to rok 1949 i pomysł Edmunda Hecklera, który wraz z Theodorem Koch’em i Alexem Seidelem, aby uratować to co zostało z dawnej fabryki Muasera (większość maszyn z fabryki po II wojnie została zdemontowana przez Aliantów) i rozpocząć produkcję niezwykle potrzebnych narzędzi i maszyn w powojennej rzeczywistości. Jednak sentyment byłych pracowników Mausera przechylił szalę i już wkrótce firma rozpoczyna produkcję broni palnej.
Pierwszy duży projekt - stworzenie karabinu szturmowego G3 dla armii niemieckiej, był jednocześniem kołem zamachowym dla firmy. Broń zdobyła uznanie na całym świecie, a H&K pomału rozpoczyna drogę na szczyt najlepszych producentów broni. W latach 70-tych opracowuje kolejny przebój - pistolet maszynowy MP5, który szybko staje się standardowym wyposażeniem jednostek specjalnych wojska i policji. Wprowadza też tak dobre karabiny jak HK416 i HK417, oraz ich cywilne odpowiedniki MR223 i MR308. Co ciekawe, wersje cywilne karabinka na nabój pośredni mają tą samą nazwę w Europie jak i w Stanach, natomiast wersja na nabój karabinowy, oznaczana u nas jako MR308 w USA sprzedawana jest pod nazwą MR762 (od naboju 7.62 x 51 mm NATO, którego cywilnym odpowiednikiem jest myśliwski nabój .308 Win)
To nie jedyne marketingowe podejście H&K. Podobnie jest z ich doskonałym pistoletem oznaczonym na Starym Kontynencie jako SFP9 a w USA znanego pod nazwą VP9. Choć to dokładnie ta sama broń. Firma przechodziła spore perturbacje własnościowe, raz przejmując inne marki, innymi razy będą sama przejmowana. Ponowny powrót do kraju nastąpił po wykupieniu praw do firmy przez grupę niemieckich biznesmenów, którym zależało aby znana niemiecka firma, była znów tam gdzie być powinna. Można brać z tego przykład i dbać o nasze, polskie marki - choćby wspomagając ich rozwój zakupem rodzimych produktów. Warto bowiem powielać dobre wzorce, a przykład historii firmy H&K jest tego znakomitym przykładem.