W naszej serii Custom Gun mamy przyjemność zaprezentować kolejną broń customową już prosto z fabrycznego pudełka. A właściwie to z całkiem eleganckiej walizeczki, zabezpieczonej zamkiem szyfrowym i ozdobionym dużym logo producenta. Tym razem jest to rasowy sportowiec czystej krwi, choć przez złośliwych zwany „dziurkaczem do papieru”. I coś w tym jest - dziurki na tarczy wycina zaiste piękne: idealnie równe, a przy pewnej wprawie, równie pięknie ułożone przy centralnej dziesiątce :-) Panie i Panowie, oto Sam Mistrz we własnej osobie: pistolet Benelli MP90S World Cup w kalibrze .32 S&W LWC (Long Wad Cutter).
Włoski producent obdarzył go urodą, niezawodnością i kilkoma nader interesującymi cechami, o których opowiemy już za chwilę. Do tego zaopatrzył w równie ładnie zaserwowane dodatki (oprócz samej broni i wspomnianej już eleganckiej walizeczki). Poza papierkologią mamy bowiem estetyczne czerwone etui, a w nim komplet narzędzi do czyszczenia oraz pełnej obsługi broni. I choć zarówno rozkładania pistoletu do serwisu i czyszczenia nie wymaga żadnych narzędzi, to już pełna konfiguracja i owszem. A regulować możemy sporo: od anatomicznej rękojeści począwszy, poprzez w pełni regulowany spust (dodajmy: GENIALNY!) oraz w pełni regulowaną szczerbinę i możliwość dociążenia przodu.
W komplecie otrzymujemy też zapasowy amortyzator zamka (część eksploatacyjna, która po prostu się zużywa) w postaci przylepianej nakładki elastomerowej, oraz jeden 5-nabojowy magazynek. Wydawać by się mogło, że jeden to mało, ale też pistolet ten jest do strzelań statycznych, tarczowych, gdzie na raz i tak możemy załadować do 5 naboi (zgodnie z regulaminem ISSF i PZSS) a jeden magazynek jest właściwie w sam raz. Poza tym nie ma problemów z jego nabyciem, o ile gdzieś go zgubimy… Bo na pewno go nie zniszczymy - wykonany jest niezwykle solidnie.
Chciałoby się napisać, że ładowanie naboi .32 S&W LWC używanych w tym pistolecie, jest łatwe, lekkie i przyjemne, ale… tak nie jest. Jest łatwo - to fakt, ale nie lekko, a przez to nie do końca przyjemnie. Trzeba jednak użyć trochę siły, dociskając nabój i wkładając kolejny. Za to podawanie amunicji z magazynka do komory działa perfekcyjnie - na kilkaset już wystrzelonych pocisków, nie było ani jednego przypadku z zacięciem czy problemem z załadowaniem, co np. zdarzało się kolegom posiadającym Pardini.
Pistolet działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, blokowanego sprężyną powrotną i ciężarem samego zamka. Jak łatwo się domyśleć jest to też powodem zużywanie się elastomerowego amortyzatora, ale też odpowiada za absolutną niezawodność całego systemu. Broń działa płynnie i bez najmniejszych problemów, dając mnóstwo frajdy ze strzelania. Mechanizm uderzeniowy to kurek wewnętrzny - co wyjaśnia doskonałe działanie spustu. Jednak pierwsze co rzuca się w oczy, to bez dwóch zdań chwyt.
Pistolet ma bowiem anatomiczny chwyt dostarczany przez renomowaną niemiecką firmę Karla Nilla - Nill Griffe, o czym świadczy logo na prawej stronie rękojeści (na lewej mamy logo modelu, czyli World Cup). Nill Griffe produkuje obecnie najlepsze na świecie, zarówno pod względem jakości materiału oraz perfekcyjnej ergonomii wykonania, chwyty i rękojeści do broni krótkiej. Wiele doskonałych jednostek ma jego „gripy” na fabrycznym wyposażeniu, również rewolwery (np. Weihrauch Arminus HW 357).
Możemy też do sporej ilości jednostek (takich, w których możliwa jest wymiana chwytu) zakupić on-line chwyt od Nil Griffe i zdecydowanie poprawić możliwości naszej broni. Taką zmianę będziemy przedstawiać z siostrzanym modelem Benelli, czyli MP95E, który też pojawi się w naszej serii. Chwyt anatomiczny od Nill Griffe przeznaczony jest głównie do strzelania sportowego z jednej ręki, choć przy odrobinie wprawy można strzelać korzystając z niego, również klasycznym Clamshell’em (jeden z typów chwytu oburęcznego).
Chwyt wyposażony jest w regulowaną półkę, która wraz z samym kształtem chwytu pozwala na idealne dopasowanie chwytu do dłoni strzelca. Standardowo pistolet wyposażony jest w chwyt średni (Medium), dokupić można zarówno większy (Large) jak i mniejszy chwyt (Small), tak aby w pełni dopasować możliwości jakie daje chwyt anatomiczny do dłoni strzelca. A daje sporo. Pistolet staje się niejako przedłużeniem ręki, z którą wydaje się wręcz zrośnięty. Co przekłada się na uzyskiwany wynik.
Wersja dla strzelca prawo-ręcznego ma chwyt dopasowany do budowy dłoni z prawej strony, lewa pozostaje gładka. Wynika to z przeznaczenia broni - głównie do strzelań z jednej ręki - ale też, zgodnie z przepisami ISSF, pistolet musi zmieścić się w pudełku wymiarowym. Wysokie podcięcie zarówno przy ostrodze (w tylnej części chwytu) jak i podcięcie pod pałąkiem spustowym, pozwalają na niezwykle wysokie trzymanie broni, co w sposób oczywisty przekłada się na większą nad nim kontrolę.
Kolejna bardzo istotna rzecz wpływająca na wysokie wyniki uzyskiwane z broni tego typu, to przyrządy celownicze. Mamy tu absolutnie topowe przyrządy tarczowe. Szeroka, wyraźnie widoczna i wymienna muszka zapewnia doskonałą akomodację oka. Jak wiadomo, mając w klasycznych przyrządach mechanicznych, aż trzy plany (szczerbina, muszka i cel), wzrok możemy wyostrzyć jedynie na jednym planie, czyli na muszce, mając zarówno szczerbinę jak i tarczę (cel) nieco rozmyte.
Stąd też bardzo dobrze wykonana i doskonale widoczna muszka, jest podstawą dobrego systemu celowania. Nacięcia na górnej części zamka wiodące od muszki do szczerbiny, powodują załamanie światła i brak odbić, które mogłyby przeszkadzać w celowaniu. Dopełnieniem perfekcyjnych przyrządów celowniczych jest zarówno długość lini celowania (aż 218 mm) jak i w pełni regulowana szczerbina. Do tego częściowo bez użycia narzędzi.
A dokładniej, bez narzędzi możemy dokonywać regulacji położenia otworu (prawo-lewo, góra-dół), dzięki specjalnie zaprojektowanym śrubom z chowanymi „uchami” ułatwiającymi regulację. Rysunki na górnej części szczerbiny wskazują kierunki obrotu niezbędne do uzyskania interesujących nas korekt, a same śruby mają wyraźnie wyczuwalny „kllik” ułatwiający dokonywanie korekt.
Mechanizm ustawienia dopracowany jest do takiej samej perfekcji jak cała broń. Nie dość, że ustawienia dokonuje się wręcz intuicyjnie, to samo wykonanie śrub regulacyjnych pozwala na pewne trzymanie ustawień, bez najmniejszych obaw o przestawienie ich. No dobrze, ale skoro regulacja szczerbiny nie wymaga użycia narzędzi, to dlaczego pisaliśmy, iż jej ustawienie jedynie częściowo jest bez nich?
Dlatego, że w tej szczerbinie mamy możliwość jeszcze jednej regulacji. I wymaga ona już użycia narzędzi - załączonych zresztą we wspomnianym na początku, estetycznym, czerwonym etui. Mam tu bowiem możliwość regulacji szerokości samej przesłony (szerokości szczeliny), którą możemy dopasować do własnych preferencji, a dokładniej do naszego wzroku. Kontrolujemy w ten sposób ilość światła, jakie mamy po bokach muszki, co pozwala nam dobrać najlepsze dla nas ustawienia. Jak i dopasować szerokość przesłony do szerokości muszki, w przypadku jej wymiany. Perfekcja w każdym szczególe.
Kolejny z niezwykle istotnych elementów, wpływający na proces celnego strzału, to mechanizm spustowy. Spust w Benelli MP90 World Cup jest w pełni regulowany. Możemy regulować jego położenie (w przód i tył) jak i kąt ustawienia względem palca. Do tego drogę pracy spustu, reset oraz siłę potrzebną do jego przełamania. Do tego łatwo i szybko zdemontować cały zespół spustu i np. przełożyć go do modelu z bocznym zapłonem, aby mieć dokładnie ten sam spust w obu (i to dosłownie „ten sam”).
I to nadal nie wszystkie możliwości regulacji i dostosowania pod strzelca tego pistoletu. Pod lufą mamy polimerową zaślepkę ze śrubą. A pod nią - choć właściwie to w niej - puste miejsce, które możemy wypełnić ciężarkami, lub zamienić na dopasowany kształtem ciężarek zamiast plastikowej osłony. W celu dociążenia przodu pistoletu, czyli kolejnej możliwości dopasowania broni pod indywidualne preferencje.
Na zespole spustowym, który jest połączony z gniazdem magazynka, widoczne są dwie czarne wypustki. Pierwsza, większa, to przycisk zwalniania zatrzasku magazynka (zwany często „zrzutem magazynka”). Drugi mniejszy, to wskaźnik napięcia iglicy (choć dokładniej to napięcia kurka wewnętrznego). Wskazuje nam czy broń jest przeładowana i gotowa do strzału. Jest to o tyle ważne, że pistolet nie ma żadnego zewnętrznego bezpiecznika.
Jak odbywa się rozłożenie broni do serwisu i czyszczenia? Prosto, łatwo i przyjemnie :-) W pierwszej kolejności sprawdzamy czy broń jest rozładowana i nie ma podpiętego magazynka, po czym odkręcamy śrubę blokującą zespół spustu (w ten sposób szybko można go wyjąć i np. przełożyć do innej jednostki). Śruba ma konstrukcję taką, jak śruby regulujące szczerbinę, ze składanym „uchem” ułatwiającym manipulowanie.
Następnie wyciągamy cały zespół spustu w dół, uważając aby nie zgubić dwóch gumowych podkładek znajdujących się w górnej części. Generalnie siedzą tam całkiem spokojnie i dość ciasno, ale… zdarza się, że jednak wypadną. Są na tyle małe, że łatwo o ich zgubienie.
Po wyjęciu zespołu spustum w górnej, tylnej części widać dwie małe śruby imbusowe. Służą one do regulacji siły przełamania spustu (pierwsza, górna) i drogi spustu (dolna). Ciężar można regulować w dużym zakresie, schodząc jednak w dół, musimy pilnować, aby nadal działał reset. Przy zbyt niskim ciężarze przestaje on prawidłowo działać, co zaskoczy nas oddaniem tylko jednego strzału. Poza tym zbyt lekki spust też nie jest wskazany, choćby przez łatwość zerwania strzału.
Kolejny etap to wyjęcie amortyzatora elastomerowego. Posiada on specjalne uchwyty po bokach, za które chwytamy i podnosimy cały element do góry. Przy odrobinie wprawy będziemy to robić z zamkniętymi oczami, choć za pierwszym razem może wydawać się to nieco trudne. Wystarczy jednak zrobić to kilka razy, aby „załapać” jak on wychodzi.
Przy montażu z powrotem pamiętajmy aby najpierw włożyć go nieco pod kątem (jak na zdjęciu powyżej), potem dopchnąć ku tyłowi i dopiero wkładać w dół. Tu również początki mogą być trudne, ale to tylko kwestia małej wprawy.
Następnie przesuwamy zamek maksymalnie do tyłu i podnosimy go w górę, aby wyszedł z trzymających go po bokach „szyn”. Następnie wyciągamy całość ku przodowi.
Choć opis może wydawać się nieco skomplikowany, gwarantujemy, że po pierwszym rozłożeniu i złożeniu będziecie wiedzieć „co i jak” i kolejne będą już robione szybko i bez najmniejszych problemów. Ten pistolet naprawdę dopracowany jest w każdym, najmniejszym nawet elemencie.
Na zdjęciu powyżej mamy pistolet rozłożony do serwisu i czyszczenia. Dostęp do wszystkich elementów jest bardzo dobry, przez co samo czyszczenie jest szybkie i przyjemne. Pamiętajmy jedynie o lekkim nasmarowaniu elementów ruchomych, zalecanych przez producenta (polecamy zerknięcie do instrukcji :-) ) załączonym zresztą do zestawu olejem do broni.
Na powyższym zdjęciu widać jak pomimo tego, że mamy tu stałą lufę (połączoną ze szkieletem) to i tak dostęp do każdego elementu i zakamarka budowy pistoletu jest bardzo dobry. Ta broń daje mnóstwo frajdy nie tylko ze strzelania z niej, ale nawet z jej czyszczenia ;-)
Składając całość, robimy to w odwrotnej kolejności niż przy rozkładaniu, a więc pierwszy zamek, potem amortyzator i zespół spustu. Pamiętajmy o tych dwóch gumowych podkładkach na górze zespołu. Aby łatwo wprowadzić trzpień blokujący (śrubę) lekko dociskamy zespół spustu (jak na zdjęciu powyżej), tak aby pokryły nam się otwory w szkielecie i zespole spustu.
A następnie wkładamy, dociskamy i wkręcamy śrubę (trzpień) blokującą zespół spustu. Wszystko - przy odrobinie wprawy - szybko, łatwo i przyjemnie :-). Dokładnie tak jak operowanie tą bronią. Na koniec pokazujemy jeszcze średnią z pomiarów ciężaru spustu. Działa on prawie na muśnięcie. I tu nasuwa się pytanie: czy kupując ten pistolet zagwarantujemy sobie miejsce medalowe na zawodach? Nie. Sam pistolet to nie wszystko. I tak najważniejszy jest strzelec i jego umiejętności. Potem: dobrze dobrana amunicja.
A dopiero na samym końcu broń. Dobrana pod strzelca i przez niego opanowana do perfekcji. Czyli: trening, trening i jeszcze raz trening, w myśl zasady: trening czyni Mistrza. A pistolet, nawet najdoskonalszy, jest jedynie narzędziem, drogą do osiągnięcia celu. Nie będzie za nas trenował, choć trening nam ułatwi i umili. A jak opanujemy strzelanie z niego, to wtedy da nam oczekiwaną przewagę. A do tego czasu - mnóstwo frajdy ze strzelania i treningów :-)