Czas leci szybko, wakacje nie wiadomo kiedy się skończyły, a my mamy już 3 odcinek z naszego cyklu „Od łuski do naboju”, czyli krótkiego poradnika elaboracji. W poprzednim odcinku omawialiśmy mycie i suszenie łusek, jako pierwszego etapu w procesie wytwarzania amunicji na własny użytek. W komentarzu do filmu, który jest uzupełnieniem naszego bloga, pytaliście o sens elaboracji, przy nie małych kosztach zarówno sprzętu jak i komponentów, oraz pojawiających się problemów z dostępnością np. spłonek. Czy zatem warto elaborować? Pisaliśmy już o ty w jednym z naszych blogów i to dość dawno, ale potwierdzamy: nadal warto.
I to z conajmniej dwóch powodów: możemy przygotować idealnie dobraną pod lufę naszej broni amunicję, co ma kolosalne znaczenie przy strzelaniu precyzyjnym (pamiętamy, iż w zależności od skoku gwintu dobieramy ciężar pocisku, któremu dany skok zapewni najlepszą stabilizację, a manewrując naważką, możemy uzyskać optymalne, najlepsze skupienie strzałów). Do tego nadal otrzymujemy amunicję tańszą od fabrycznej. Oczywiście nie licząc kosztów zakupu samego sprzętu, który szybciej rozłoży nam się i zwróci im więcej elaborujemy i im więcej kalibrów wytwarzamy. Biorąc pod uwagę koszt samych komponentów (łuska, spłonka, proch i pocisk) koszt przygotowania meczowej amunicji .308 Win z pociskiem Hornady 178 gr to ok. 4 zł. Fabryczna cena to 12 zł (wrzesień 2024). Różnica więc spora.
Wróćmy jednak do tematu naszego dzisiejszego odcinka, czyli obróbce łusek. Po poprzednim odcinku łuski mamy już odspłonkowane, umyte i osuszone. Dalsze prace będziemy wykonywać na 50 szt łusek - tyle zmieści nam się na raz w uniwersalnej tacce i jest to ilość, którą dość sprawnie obrobimy. Jak zawsze będą nam potrzebne narzędzia, wśród nich to różnego rodzaju frezy, suwmiarka do pomiaru długości łuski, lubrykant niezbędny do smarowania łusek butelkowych (zw zwężeniem szyjki) przy ich obróbce w matrycy formatującej FL (formatowanie całej łuski) oraz oczywiście prasa, do której zamontowane będą matryce.
Przy tym i kolejnym etapie stosujemy dwie tacki, w jednej trzymamy łuski, które jeszcze nie obrobiliśmy na danym etapie elaboracji, w drugiej te już obrobione. Pozwoli nam to na porządek oraz bezpieczeństwo prac, w przypadku przerwania pracy i powrotu do niej po pewnym czasie. Mamy zatem przygotowane nasze łuski do czyszczenia gniazda spłonki. Użyjemy do tego narzędzia od Hornady - Case Prep Duo, będącego w zasadzie wkrętarką akumulatorową z wymienną głowicą, w tym z dwu narzędziową głowicą do obróbki łusek. Wymienne frezy pozwalają na obróbkę gniazda spłonki lub szyjki łuski.
Do tego etapu montujemy dwa frezy do obróbki gniazda spłonki - jeden z 4 krawędziami służy do wyrównania gniazda a jednocześnie do usunięcia fabrycznego zacisku spłonki (crimpu), który stosowany jest w niektórych rodzajach amunicji, np. w nabojach firmy GGG. Drugi służy do oczyszczania dna gniazda spłonki z pozostałości po procesie spalania, które nie zostały usunięte podczas mycia łusek.
Zaczynamy od frezu wyrównującego. Jeśli poczujemy duży opór, to znak, że mamy crimp, który po kilku obrotach zostanie usunięty. Dociskamy wówczas narzędzie przez moment nieco mocniej. Jeśli nie czujemy dużego oporu, pozwalamy na pracę na kilku obrotach z lekkim dociskiem, jedynie po to, aby wyrównać gniazdo.
Następnie przechodzimy z łuską na drugi z frezów i dociskając oczyszczamy dno gniazda spłonki z zanieczyszczeń. Czekamy kilka - kilkanaście obrotów i sprawdzamy stan gniazda. Jeśli są jeszcze osady, powtarzamy czynność.
Poniżej mamy porównanie dwóch łusek - ta po prawej ma oczyszczone i wyrównane gniazdo spłonki, po lewej jeszcze nie. Widać na niej czarny osad, który zostanie po czyszczeniu usunięty. Gniazdo jak i cała łuska wyglądają teraz jak nowe.
Na tym etapie i na każdym następnym sprawdzamy stan łuski, jeśli mamy wybrzuszenia, szczególnie w dolnej część łuski, tam gdzie ciśnienie robocze jest największe, lub inne mechaniczne uszkodzenia, pozbywamy się takiej łuski. Najlepiej też zgnieść kombinerkami szyjkę łuski, trwale oznaczając ją jako niezdatną do użycia, aby przypadkiem nie mieszała się z innymi.
Jeśli wszystkie łuski mają już oczyszczone i wyrównane gniazdo, przystępujemy do kolejnego etapu. A jest nim lubrykacja łusek. Łuski o budowie butelkowej (z przewężeniem szyjki) przed formatowaniem w matrycy muszą być pokryte delikatną warstwą oleju (lubrykantu), który zabezpieczy je przed zakleszczeniem w matrycy, mogącym skutkować uszkodzeniem łuski a w najgorszym wypadku również kosztownym uszkodzeniem matrycy.
Tu używamy lubrykanta od Lymana w łatwym w użyciu dozowniku z pompką, nanosząc lubrykant na łuski od strony szyjki. Następnie toczymy łuski w ściereczce, która nasączona jest tym samym lubrykantem jeszcze z poprzednich prac. Ilość oleju musi być odpowiednia. Za mała to gwarancja zakleszczenia łuski, za duża to możliwość jej uszkodzenia, poprzez wciśnięcie powstającymi wtedy pęcherzami powietrza, które ze względu na zbyt dużą ilośc oleju nie ma możliwości swobodnego ulotnienia się w matrycy.
Jaka zatem jest ta „odpowiednia ilość”? Tą ilością jest delikatna powłoka, jednak zdajemy sobie sprawę, jak mało precyzyjny jest taki opis. Prawidłowe dozowanie wynika z naszego doświadczenia. Zapewne kilka razy damy za mało, być może kilka za dużo, aż znajdziemy odpowiednią dawkę. Możecie zobaczyć na naszym filmie jaka ilość jest odpowiednia przy tym preparacie do naszych łusek.
Jeśli wszystkie łuski mamy już „naoliwione” ;-) to czas na ich formatowanie. Formatowanie jest procesem przywracania wymiarów łuski do ich fabrycznych wartości. To z kolei jest niezbędne, aby potem nabój bez problemu mógł być załadowany do komory nabojowej. Do formatowania służą nam matryce, które montujemy w prasie, która z kolei dzięki swojej budowie i zazwyczaj długiej dźwigni, umożliwia dość łatwe „przetłoczenie” łuski w matrycy.
Możemy formatować całą łuskę, lub samą szyjkę, jeśli jesteśmy pewni zachowania pozostałych (poza szyjką) wymiarów łuski. Jeśli nie, bezpieczniej będzie wykonać formatowanie całej łuski oznaczane jako FL. Jak mieliści już okazję zobaczyć na innych blogach czy filmach, stosuję prasę Lyman All American 8, która posiada 8 gniazd na 8 matryc w obrotowej głowicy, którą stanowi wymienny talerz. Możemy zatem szybko załadować na tą prasę nowy talerz z 8 innymi matrycami. O ile zachodzi taka potrzeba. A każda z nich jest już osadzona, skalibrowana (na głębokość osadzenia) i skontrowana, aby nie zmieniała swoich ustawień. Powoduje to możliwość natychmiastowej pracy na każdej z matryc od razu, bez czasochłonnego ustawiania.
Oczywiście możemy stosować inny typ prasy, jak choćby wiele rodzajów doskonałych pras Lee czy Reddinga jednostanowiskowych, zapewniających największą dokładność, wymagających jednak wymiany matryc pomiędzy kolejnymi czynnościami. Wszystko zależy od naszych wymagań, koncepcji pracy czy środków jakie chcemy na elaborację przeznaczyć. Ustawiamy prasę na pracę na matrycy formatującej FL dla kalibru .308 Win, wkładamy łuskę do uchwytu łuski (łuskotrzymacza) i naciskając dźwignię prasy, wprowadzamy łuskę do matrycy, która ją ukształtuje do wymaganych wymiarów.
Czynność ta wymaga pewnej siły, jednak przy dobrej prasie, wysokiej jakości matryc a przede wszystkim właściwej lubrykacji łuski, zrobimy to nie łamiąc przy okazji blatu, czy swojej ręki ;-) Dźwignię dociskamy do końca, potem ją cofamy. Łuska jest sformatowana. Jeśli chcecie poznać jak właściwie osadzić matrycę do tej czynności, zachęcamy do przeczytania innego z naszych cykli: Elaboracja krok po kroku, gdzie każda z czynności związanej z aleboracją jest wprost rozbita na atomy i dokładnie opisana.
Po formatowaniu musimy sprawdzić długość łuski, oraz to czy mieści się ona w prawidłowym zakresie. Dane co do zakresu długości zarówno samej łuski jak i już gotowego naboju uzyskamy np. ze strony www organizacji SAAMI, która określa szczegółowe parametry amunicji przeznaczonej na rynek cywilny. Znajdziemy tam wszystkie naboje stosowane zarówno w sporcie strzeleckim jak i w myślistwie, z niezbędnymi wymiarami ale też z zakresem ciśnień i prawidłowych prędkości wylotowych. Pozwoli nam to na dokładne wyliczenie stosowanych naważek, np przy pomocy programu Quick Load.
Maksymalna długość łuski dla naboju kalibru .308 WIn to 51,18 mm, zatem zmierzona długość łuski jest zbyt duża. Nie jest to problemem ani też niczym nadzwyczajnym. Przy wystrzale powstają duże ciśnienia, które działają na ścianki łuski, dopychając je do komory karabinu (lub pistoletu). Jest to tzw. formowanie ogniowe. Notabene proces dla nas korzystny, dopasowuje bowiem łuski do naszej komory. Ale też „rociąga” materiał łuski. To samo w przypadku formatowania - zmiana wymiarów, wymusza przesunięcie nadmiaru materiału w jedyne wolne miejsce, czyli szyjkę łuski. Gorzej gdy łuska okaże się za krótka - wtedy musimy ją wyrzucić.
Sposobów na skracanie łusek jest wiele - ręczne czy mechaniczne frezy. My posiłkujemy się bardzo fajnym i prostym w obsłudze urządzeniem firmy Lyman - Brass Smith Case Trim Xpress. Pozwala ono na szybkie, precyzyjne i proste skracanie nawet wielu łusek.
Dzięki wymiennym wkładką dystansowym, dostosowujemy je do naszego kalibru. Pokrętłem w głowicy możemy precyzyjne ustawić głębokość skracania, gwarantując sobie tym samym jednakowe skracania szyjki od jej podstawy do końca, bez dodatkowych ustawień. Jest to ważny przy dużej ilości łusek do skracania.
Po ustawieniu włączamy urządzenie potencjometrem, jednocześnie ustawiając pożądaną wielkość obrotów. Wsadzamy łuskę do głowicy, dociskając ją do frezu i czekamy kilka obrotów niezbędnych do skrócenia szyjki łuski.
Po skróceniu brzeg szyjki jest wyraźnie poszarpany. To również jest w zupełności normalne i zostanie usunięte w kolejnym etapie obróbki łusek. Teraz skracamy wszystkie łuski z naszej partii, które tego wymagały.
Następnie przejdziemy do ostatniego dziś etapu - obróbki szyjki łuski. Obróbce poddajemy wszystkie łuski, zarówno te skracane jak i te, które skracania nie wymagały. Obróbka idealnie wykończy nam szyjkę łuski ułatwiając potem osadzenie pocisku.
Do tej czynności ponownie użyjemy narzędzie Hornady Case Prep Duo, wymieniając jednak frezy na te do obróbki szyjki łuski. Tu również stosujemy dwa frezy - jeden do obróbki wnętrza szyjki, drugi do obróbki zewnętrznej jej części.
Proces frezowania jest podobny do obróbki gniazda - najpierw frezujemy w jednym frezie, potem w drugim, bez znaczenia, który z nich będzie pierwszy a który drugi. Wykonujemy po kilka obrotów na każdym z frezów,
Po frezowaniu pozostaje nam jedynie oczyszczenie wnętrza łuski. Możemy do tego wykorzystać nylonowe szczotki do czyszczenia broni, dla wygody korzystając z typowej wkrętarki akumulatorowej, kilka razy wsadzając i wyciągając szczotkę z łuski.
Teraz łuska jest w pełni obrobiona, z idealnie wyrównanym gniazdem spłonki oraz szyjką, przywrócona do fabrycznych wymiarów danego kalibru i po umyciu oraz pełnej obróbce, wyglądająca prawie jak nowa. W kolejnym etapie pozostanie nam osadzenie spłonki, przygotowanie i zasypanie naważki oraz osadzenie pocisku. Jak sami widzicie, choć z elaboracją jest trochę zabawy, to jednocześnie nie jest to nic trudnego. Wymaga odpowiednich narzędzi, odrobiny wiedzy, wprawy i czasu. Za to efekt… rekompensuje nam na strzelnicy cały poświęcony temu czas!