Zapraszamy na kolejny odcinek cyklu Elaboracja - Narzędzia dla początkujących. Dziś kolejny blog poświęcony rozscalaniu amunicji, a mianowicie niezwykle ważny temat dotyczący usuwania spłonek. Możecie zapytać: co w tym tak istotnego? Przecież spłonkę usuwa się najczęściej podczas pełnego formatowania łuski, przy pomocy matrycy formatującej FL (do pełnego formatowania całej łuski) z żerdzią usuwającą spłonkę. Tak jest w istocie, ale… w przypadku spłonek zużytych. Podczas elaboracji, ale i używania fabrycznej amunicji, zdarzają się przypadki, kiedy musimy usunąć sprawną spłonkę. Lub taką, która nie zadziałała.
W każdym z tych przypadków, możemy zrobić to sprawnie i bezpiecznie, a często nawet odzyskać spłonkę do dalszej elaboracji. Oczywiście o ile wiemy jak to bezpiecznie zrobić. I to właśnie będzie tematem dzisiejszego blogu. Jak już wspomnieliśmy, najczęściej usuwamy zużytą spłonkę przy pomocy matrycy formatującej z trzpieniem do usuwania spłonek (jak na zdjęciu poniżej).
Taką matrycę możemy użyć tylko do usuwania zużytych spłonek. Wynika to z faktu stosowania zazwyczaj dość sporej siły, przy której można byłoby doprowadzić do detonacji działającej spłonki, jeśli chcielibyśmy ją usunąć przy pomocy matrycy formatującej. Mówiąc krótko: NIGDY tak nie robimy. Matryca formatująca z trzpieniem do usuwania spłonek służy tylko i wyłącznie do działania na łuskach, ze zużytą spłonką.
Na szczęście to nie jedyna metoda. Inną metoda na usuwanie spłonek jest skorzystanie z uniwersalnej matrycy do usuwania spłonek (takiej jak na poniższym zdjęciu). Nazywa się ją uniwersalną, gdyż możemy nią obsłużyć prawie wszystkie kalibry, a już na pewno te najpopularniejsze do kalibru .338 Lapua Magnum włącznie. Osobiście używam jej do usuwania spłonek zużytych przed myciem łuski, tak aby w procesie mycia oczyścić również kieszonkę spłonki. Jest to co prawda dodatkowa czynność, gdyż potem łuska i tak jest formatowana, ale zapewnia mi lepszą obróbkę gniazda spłonki.
I taką właśnie, uniwersalną matrycę do usuwania spłonek, będziemy używać do usunięcia działającej spłonki z łuski. Podczas strzelań, może nam zdarzyć się sytuacja, że spłonka nie zadziała. Tzn. mamy wyraźny ślad uderzenia iglicy, ale nie nastąpiła detonacja spłonki. Taki nabój warto sprawdzić ze 2-3 razy na tej samej broni, a jak mamy możliwość również na innej, aby wykluczyć np, uszkodzenie iglicy w naszej broni.
Jeśli jednak inne naboje działają prawidłowo, czujemy, że spłonka osadzona jest prawidłowo (nie za głęboko) a nadal nie działa, to dla bezpieczeństwa i pewności, najlepiej ją usunąć, a następnie dezaktywować chemicznie.
Kiedy musimy usunąć działającą spłonkę? Gdy np. odkryjemy już po jej osadzeniu uszkodzenie łuski. Lub gdy spłonka źle zostanie osadzona (np. odwrotnie) co czasami może się zdarzyć np. przy ręcznych osadzarkach. Może też ulec deformacji podczas osadzania, jeśli gniazdo spłonki nie zostało prawidłowo przygotowane (np. matrycą RAM Swage lub frezem).
Jak korzystamy z matrycy uniwersalnej do usuwania spłonek? Praktycznie tak jak z formatującej. Wkręcamy ją przy uniesionym do góry tłoku z zamocowanym uchwytem łusek, do ich zetknięcia. Potem dokręcamy matrycę jeszcze o ćwierć obrotu i blokujemy ją nakrętką kontrującą. Mamy matrycę skalibrowaną do usuwania spłonek.
Teraz do uchwytu łuski wkładamy naszą łuskę np. ze zużytą spłonką.
Przesuwamy dźwignię w dół, wprowadzając łuskę do matrycy, która usuwa naszą spłonkę. Praktycznie tak jak przy formatowaniu, tylko z o wiele mniejszą siłą niezbędną do przeprowadzenia tej operacji.
Spłonka ląduje z pojemniku, z którego możemy ją usunąć. Przy zużytej spłonce możemy to zrobić szybko, sprawnie i bez żadnego ryzyka. Nieco inaczej postępujemy w przypadku spłonki działającej. Generalnie wykonujemy to samo, ale wolniej i delikatniej.
W przypadku usunięcia zużytej spłonki, przed myciem łuski, łuskę po usunięciu spłonki wkładamy np. do tumblera (myjki rotacyjnej) i dalej wykonujemy już wszystkie czynności tak jak przy zwykłym procesie elaboracji.
Może się zdarzyć, że chcemy całkowicie rozłożyć (rozscalić) gotowy już nabój. Np. gdy chcemy wymienić spłonkę na inny typ (innego producenta), lub zauważymy, że coś nie tak jest z naszą łuską (a nie wykryliśmy danej wady podczas elaboracji). Wówczas zdecydowanie bezpieczniej jest rozscalić nabój, odzyskać pocisk, proch i spłonkę a pozbyć się jedynie uszkodzonej łuski.
Do usuwania pocisku najlepiej skorzystać z matrycy do usuwania pocisków. Jej dokładne działanie opisywaliśmy już w poprzednim odcinku, poświęconym właśnie metodą usuwania pocisków z amunicji. Nabój wprowadzamy do matrycy, dokręcamy colletkę (zacisk)i przesuwamy dźwignię matrycy w górę, wyciągając pocisk z naboju.
Przy odrobinie wprawy odzyskamy nie uszkodzony pocisk (oczywiście o ile nie zaciskaliśmy go matrycą crimpującą).
Odzyskamy też całą naważkę prochu, którą po ponownym zważeniu (koniecznie!) możemy użyć ponownie.
Teraz mamy łuskę ze spłonką gotową do usunięcia spłonki.
Wracamy zatem do naszej uniwersalnej matrycy do usuwania spłonek. I tu bardzo ważna uwaga - przy tej operacji, podobnie jak podczas osadzania spłonek, KONIECZNIE i BEZWGLĘDNIE korzystamy z balistycznych okularów ochronnych. Wzrok mamy tylko jeden i należy o niego dbać.
Wkładamy łuskę do uchwytu łuski i BARDZO POWOLI oraz DELIKATNIE przesuwamy dźwignię w dół, wprowadzając łuskę do matrycy. Cały proces zwalniamy, gdy poczujemy opór, a następnie płynnie acz delikatnie przesuwamy dźwignię do końca, do momentu usunięcia spłonki z łuski.
Spłonka trafia do pojemnika w prasie, skąd ją wyciągamy, usuwając korek blokujący. W ten sposób usuwamy zarówno spłonkę poprawnie osadzoną, osadzoną odwrotnie (koszyczkiem na zewnątrz), zdeformowaną czy też uszkodzoną (taką, która nie zadziałała w naszej amunicji).
Jeśli po usunięciu widzimy, że spłonka nie ma żadnych wad i nie była „zbita” możemy ją bez problemu ponownie osadzić w kolejnej elaborowanej amunicji. Co natomiast zrobić z uszkodzoną bądź zdeformowaną spłonką? Jeśli osadzona była w prawidłowym kierunku, najlepiej wykonać cały nabój i bezpiecznie go odstrzelić na strzelnicy. Awaryjnie, możemy (również na strzelnicy) odstrzelić przy użyciu naszej broni samą łuskę ze spłonką (bez prochu i pocisku) - ale to tylko i wyłącznie awaryjnie, po czym KONIECZNIE dokładnie czyścimy całą broń.
Jeśli nie mamy możliwości odstrzelenia uszkodzonej spłonki, lub takiej która nie działała w naszej amunicji pomimo wyraźnego jej zbicia przez iglicę, przed wyrzuceniem takiej spłonki, musimy ją dezaktywować chemicznie. I to już bardziej zaawansowany proces - zainteresowanych odsyłam do literatury fachowej, np. świetnie jest to opisane w książce Making Ammunition autorstwa George E.Frosta a wydanej w larach 60-tych ub. wieku nakładem NRA w USA. Książka jest dostępna w internecie. Generalnie proces dezaktywacji chemicznej przeprowadzany jest w dwóch etapach, ogólnie dostępnymi preparatami. Pierwszy etap ma za zadanie usunięcie zabezpieczającego lakieru a drugi faktycznie dezaktywuje (rozpuszcza) sam ładunek.
Jak widzicie mając odpowiednie narzędzia, a przede wszystkim odpowiednią wiedzę, możemy sprawnie, prosto, a co najważniejsze - bezpiecznie, usunąć każdą spłonkę, nawet tą działającą, a np. nieprawidłowo osadzoną. Często też taka spłonka będzie nadawać się do ponownego osadzenia. Niezbędny do tego sprzęt mamy zawsze w naszej ofercie, do zapoznania się z którą serdecznie Was zapraszamy.